Dzikie dzieci to pojęcie znane z filmów, legend i książek. Trudno wyobrazić sobie, że na świecie naprawdę istnieją dzieci odizolowane od świata i wychowywane przez zwierzęta. Od najmłodszych lat żyją z dala od ludzi i cywilizacji. Nie dane było im nauczyć się mówić, zaznać ludzkiej miłości i troski. W artykule opisujemy znane przypadki dzieci porzuconych przez całe swoje dzieciństwo.
Spis treści
Dzikie dzieci – co to znaczy?
Dzikie dzieci, nazywane także wilczymi, to dzieci, które doświadczyły rażącego zaniedbania i deprywacji poprzez odizolowanie od społeczeństwa lub porzucenie w bezludnych i dzikich miejscach. W przypadku porzucenia w dżungli i lasach dzikie dzieci wychowywane są zwykle przez zwierzęta np. wilki, małpy, bezdomne psy itd. Zjawisko to stało się inspiracją dla wielu kulturowych utworów takich jak opowieści o Tarzanie czy Mowgli z Księgi Dżungli.
Przypadki porzuconych lub odizolowanych od świata zewnętrznego dzieci stały się przedmiotem badań psychologów, socjologów, językoznawców i wielu innych. Poczynione obserwacje pozwalają zrozumieć, jak ogromny wpływ ma społeczeństwo i kultura na rozwój psychiczny i fizyczny człowieka.
Na podstawie przypadków dzieci wychowujących się poza cywilizacją sformułowano hipotezy dotyczące istnienia najważniejszego okresu w rozwoju mowy u najmłodszych. Dzikie dzieci z oczywistych przyczyn nie rozwinęły umiejętności komunikacyjnych. Nie potrafią porozumiewać się z innymi ludźmi, nie znają języka, gestów i są nieufne wobec otaczającego świata. Ich wygląd i zachowanie znacznie odbiega od tego, co jest nam znane. W zachowaniu bardziej przypominają zwierzę niż człowieka. Mimo to są jednak ludźmi, którzy zostali bardzo skrzywdzeni przez rodziców lub niefortunny ciąg zdarzeń.
Dzikie dzieci – znane przypadki
Dzikie dzieci – opuszczone przez najbliższych, porzucone jako niemowlęta, trzymane w zamknięciu przez wiele lat. Wiele z tych historii i ich konsekwencje są do siebie zaskakująco podobne. Wszystkie te dzieci doświadczyły czegoś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Jedne z nich, pozostające pod opieką psychopatów, były bite i głodzone. Drugie zaś musiały nauczyć się żyć jak zwierzęta, aby przetrwać w dziczy. Poniżej przedstawiamy zaskakujące historie, które nigdy nie powinny się wydarzyć.
Victor z Aveyron
W 1799 roku we Francji trzech myśliwych przeczesywało leśne tereny w poszukiwaniu zwierzyny łownej. Nagle z krzaków wyszedł brudny, zarośnięty chłopiec, który poruszał się na czworakach. Myśliwi schwytali spłoszone dzikie dziecko, które wyglądało na około 12 lat.
Chłopcu nadano krótkie imię Victor i skierowano go pod opiekę lekarza zajmującego się głuchoniemymi. Victor nie potrafił mówić, jedynie wydawał z siebie dźwięki przypominające warczenie i wycie. Nie reagował na komendy słowne i gesty. Przeraźliwie bał się ludzi i z czasem stał się wobec nich agresywny.
Nikt nie wiedział, jak chłopiec znalazł się w lesie i kiedy został porzucony. Na jego ciele były liczne blizny, sugerujące, że zostały zadane przez człowieka, być może rodziców. Powstała hipoteza, mówiąc, że Victor tak naprawdę nie był dzikim dzieckiem, lecz upośledzonym chłopcem, którego porzucili rodzice zupełnie niedługo przed tym, gdy został znaleziony.
Gdy wreszcie Victor zaufał lekarzowi i guwernantce, którzy się nim opiekowali, zaczął czuć się bardziej swobodnie i bezpiecznie tylko w ich towarzystwie. Francuski lekarz postawił sobie za cel udowodnienie, że możliwa jest resocjalizacja i przywrócenie chłopca społeczeństwu.
Niestety kilka lat edukacji zaowocowało jedynie tym, że chłopiec nauczył się dwóch zwrotów: „o mój Boże” i „mleko”. Poza tym umiał nalać mleko z dzbanka do szklanki i samodzielnie jeść sztućcami. Po 5 latach od rozpoczęcia terapii rozpoczął się regres w edukacji chłopca, co stanowiło porażkę pedagogiczną.
Z powodu braku dofinansowania terapia została zakończona. Victorem zaopiekowała się guwernantka, jednak niedługo później zmarła. Victor trafił do izolatki w szpitalu psychiatrycznym, gdzie po roku również zmarł. Okoliczności śmierci chłopca nie są do końca znane.
Danielle Crockett
Historia Danielle Crockett jest wstrząsająca, tym bardziej że miała miejsce w XXI wieku w Stanach Zjednoczonych. Pewnego dnia małżeństwo z Florydy zauważyło w oknie sąsiadki małą, wychudzoną dziewczynkę, przykrytą brudnym kocem. Początkowo sądzili, że może ktoś odwiedził sąsiadkę, która jak wszyscy sądzili, miała tylko dwóch dorosłych synów.
Po kilku tygodniach od zdarzenia sytuacja nie dawała im spokoju, dlatego postanowili zawiadomić policję. Gdy funkcjonariusze zjawili się na miejscu, nie mogli uwierzyć własnym oczom. W domu panował przeraźliwy bałagan, a odór był nie do zniesienia. Po podłodze biegały karaluchy i nie sposób było przejść, aby jakiegoś nie rozdeptać. Policjanci w końcu trafili do małego pokoju, przypominającego schowek. Odkryli, że przetrzymywana jest tam 7-letnia dziewczynka. Była brudna, miała skołtunione włosy, a ciało pogryzione przez insekty. Mimo że miała 7 lat, to ubrana była jak niemowlę – w pieluchę i ważyła około 20 kg. Matka nie poczuwała się do odpowiedzialności.
Dzikie dziecko nigdy nie wychodziło na zewnątrz, nie widziało słonecznego światła i innych ludzi. Matka nie wchodziła z nią w interakcję. Dziewczynka nie potrafiła mówić i nigdy nie jadła normalnego posiłku. Po interwencji spędziła 6 tygodni w szpitalu. Okazało się, że rozwojowo jest na etapie niemowlęctwa. Z czasem nauczyła się samodzielnie jeść i załatwiać potrzeby fizjologiczne. Po kilku miesiącach poszła do szkoły specjalnej, gdzie ukrywała się w szafkach i przeraźliwie bała się ludzi.
Ostatecznie zaadoptowało ją małżeństwo Diane i Berni Lirow, którzy początkowo nie chcieli adoptować niepełnosprawnego dziecka, ale zakochali się w Danielle i zmienili zdanie. Matce biologicznej groziło 20 lat więzienia, jednak aby adopcja doszła do skutku, kobieta poszła na ugodę. Zrzekła się praw rodzicielskich i otrzymała jedynie 2 lata aresztu domowego i 100 godzin prac społecznych.
Miłość i starania nowych rodziców, które włożyli w edukację i wychowanie Danielle, przyniosły owoce. Dziewczynka przybrała na wadze, zaczęła rozumieć większość komunikatów i rozróżniać zachowania dobre od złych. Dzisiaj Danielle jest dorosłą kobietą ze średnim upośledzeniem. Nie mówi zbyt wiele, jednak potrafi się przywitać i powiedzieć „kocham Cię tato”. Nadal z dystansem i nieufnością podchodzi do kobiet.
Genie – ofiara okrucieństwa
Sprawa „Genie” miała miejsce w 1970 roku w USA. Dziewczynce nadano pseudonim, aby chronić jej tożsamość. „Genie” stała się ówczesnym symbolem najokrutniejszego znęcania się nad dzieckiem w historii Stanów Zjednoczonych.
„Genie” to dzikie dziecko, które do 13. roku życia żyło w niewoli. Oprawcą był jej własny ojciec, który nigdy nie chciał mieć dzieci. Niestety doczekał się aż czwórki, ale tylko dwoje przeżyło. Jedno z dzieci zmarło z wychłodzenia, gdy ojciec nie mógł znieść płaczu niemowlaka i postanowił zamknąć je w garażu. Drugie zmarło z powodu wady wrodzonej.
Ojciec uznał, że „Genie” jest upośledzona intelektualnie (choć nic na to nie wskazywało) i gdy miała nieco ponad rok, postanowił odizolować ją od społeczeństwa i rodziny. „Genie” do 13. roku życia żyła zamknięta na klucz w pokoju. W ciągu dnia ojciec przywiązywał ją za ręce i nogi do krzesełka z nocnikiem. W nocy „Genie” spała w łóżeczku otoczonym kolczastym drutem. Ojciec znęcał się nad nią; bił ją deską, szczekał i warczał na nią jak pies.
Opieka społeczna dowiedziała się o „Genie” przypadkiem. Pewnego dnia jej matka pokłóciła się z mężem i postanowiła odejść. Zabrała ze sobą „Genie”. Kobieta miała wadę wzroku i chciała ubiegać się o pomoc dla niewidomych. Jednak w ośrodku pomyliła pokoje i weszła z „Genie” do pokoju pomocy społecznej. Wygląd dziewczynki od razu zaniepokoił pracowników.
Okazało się, że „Genie” to podręcznikowe dzikie dziecko. Była przygarbiona i kuśtykała. Ręce układała nienaturalnie, tak samo, jak nasłuchujący zając. Dziewczynka nie potrafiła mówić i skupiać wzroku na jednym punkcie. Ledwo stała na nogach i bardzo się śliniła. „Genie” w wieku 13 lat ważyła zaledwie 26 kg.
„Genie” została oddana pod opiekę do szpitala dziecięcego w stanie Kalifornia. Dziewczynka znała zaledwie kilka słów, a lekarze stwierdzili, że jest to najdrastyczniejszy przypadek zaniedbania, jaki kiedykolwiek widzieli.
Oksana Malaja
Historia Oksany z Ukrainy może być jednym z dowodów potwierdzających hipotezę, że dzikie dzieci wychowane przez zwierzęta mają większe zdolności społeczne, niż dzieci zupełnie odizolowane od świata.
Oksana Malaja urodziła się w 1983 roku, pochodzi z rodziny patologicznej, mieszkającej w małej ukraińskiej wsi. Rodzice dziewczynki nieustannie się kłócili. Ojciec był alkoholikiem, a matka znęcała się nad nią fizycznie i psychicznie. Pewnego dnia para porzuciła na pastwę losu swoje dwuletnie dziecko.
Dziewczynka znalazła schronienie w psiej budzie, może nie najwygodniejszej, ale suchej i ciepłej. Oksaną zaopiekowały się dziko żyjące psy, z którymi przeżyła kolejnych 6 lat. Gdy została odnaleziona, biegała na czterech kończynach, warczała, szczekała, spała na podłodze i dbała o higienę jak pies.
Dziewczynka została poddana intensywnej terapii i resocjalizacji. Dzięki temu nauczyła się pewnych społecznych zachowań. Mimo że jest już dorosłą kobietą, to jej rozwój mentalny jest na poziomie 6-letniego dziecka.
W przeciwieństwie do poprzednich przypadków Oksana nauczyła się mówić, choć jej język jest nietypowy; pozbawiony intonacji, rytmu, modulacji itd. Nadal ma jednak problemy z ogólną komunikacją. Nie potrafi czytać, pisać i liczyć. Ma jednak poczucie humoru i lubi być w centrum uwagi. Jako dorosła osoba, Oksana zaczęła pracę w gospodarstwie przy dojeniu krów.
Dzikie dzieci – socjologia
Dzikie dzieci zdaniem socjologów mają poważne braki behawioralne, poznawcze i społeczne. Powodem jest oczywiście izolacja, uniemożliwiająca zdobywanie wiedzy i wchodzenie w interakcje z innymi członkami wspólnoty.
Dzikie dzieci socjologia podzieliła na trzy typy, które doskonale odzwierciedlają opisane przypadki:
- dzieci żyjące przez długi czas w samotności (Victor z Aveyron);
- dzieci, które żyły w nieprzyjaznym środowisku pod opieką innych gatunków (Oksana Malaja);
- dzieci żyjące w izolacji, nad którymi się znęcano (Danielle Crockett i „Genie”).
Udokumentowane przykłady dzikich dzieci dowodzą, że najważniejsza w życiu człowieka jest socjalizacja pierwotna, którą można przejść tylko jeden raz w określonym czasie. Okres pomiędzy 2 a 4 rokiem życia jest niezwykle istotny dla rozwoju mowy. Jeżeli w tym czasie dzieci nie będą odpowiednio stymulowane, to nauczenie ich komunikacji w późniejszym wieku będzie niemal niemożliwe.
Dzikie dzieci to również dowód na to, że człowiek rodzi się ludzki i swoje człowieczeństwo może rozwijać wyłącznie w społeczeństwie. Dzieci, które przywrócono społeczeństwu, uczyły się pewnych społecznych zachowań, jednak nie były w stanie przyswoić ich w takim stopniu, jak dzieci socjalizowane od najmłodszych lat. Jedynie od początku żyjąc we wspólnocie, człowiek może tworzyć i pomnażać kulturę. Człowiek żyjący w odosobnieniu zaczyna kierować się pierwotnymi instynktami jak zwierzę i tak już pozostaje.
Edukacja dzikich dzieci
Trudność powrotu dzikich dzieci do społeczeństwa jest zależna od wieku, długości izolacji i doświadczeń. Im wcześniej dziecko zostało odseparowane i im dłużej przebywało poza społeczeństwem, tym trudniejszy będzie proces resocjalizacji, a w niektórych przypadkach nawet niemożliwy.
Podstawą edukacji są przede wszystkim umiejętności komunikacyjne. Rozwój mowy następuje do 4 lub 5 roku życia. Jeżeli dziecko zostało pozbawione stymulujących bodźców, wówczas mózg uzna te struktury za bezużyteczne i dojdzie do ich zaniku.
Twierdzi się, że dzikie dzieci, które zostały wychowane przez zwierzęta, znacznie lepiej radzą sobie z nauką nowych rzeczy, niż dzieci, które zostały pozbawione wszelkiego kontaktu z innymi. Dzieci wychowane przez inny gatunek zwykle mają bardziej rozwiniętą inteligencję naturalistyczną, która pozwala dostrzegać związki i różnice pomiędzy gatunkami, grupami ludzi i obiektów. Niestety dzikie dzieci nie mają naturalnych umiejętności nawiązywania emocjonalnych więzi z innymi ludźmi. Przez to nie są w stanie dostosować się do norm i zasad panujących w społeczeństwie.
Edukacja dzikich dzieci rozumiana w taki sam sposób jak edukacja dzieci żyjących w społeczeństwie nie ma prawa bytu. Jeżeli dziecko od niemowlęctwa przebywało przez długi czas w izolacji, to nauczenie go języka, pisania, czytania czy liczenia jest niemal niemożliwe. Struktury mózgu odpowiedzialne za przyswajanie tej wiedzy nie były stymulowane w okresie, który był do tego odpowiedni, w wyniku czego nastąpił ich zanik. Dzikie dziecko będzie w stanie nauczyć się kilku słów lub nawet kilkudziesięciu, jednak nigdy nie będzie komunikować się płynnie, jak inni członkowie społeczeństwa.
Edukacja dzieci, które żyły w odosobnieniu sprowadza się przede wszystkim do przystosowania ich do egzystowania w społeczeństwie na minimalnym poziomie. Dzieci uczone są podstawowych czynności takich jak załatwianie potrzeb fizjologicznych w toalecie, jedzenie sztućcami, samodzielne ubieranie się, i tak dalej.
Dzikie dzieci – odniesienia kulturowe
Pierwsze doniesienia o dzikich dzieciach możemy znaleźć w kulturze i literaturze pochodzącej nawet sprzed pięciuset lat. Jest też wiele przykładów bajek i opowieści o dzikich dzieciach, które słyszał każdy z nas. Najlepszym przykładem może być Tarzan, którego znają wszyscy. Główny bohater po śmierci rodziców jest zdany na łaskę dzikiej dżungli. Jego wychowaniem zajęły się małpy i inne zwierzęta zamieszkujące zieloną głuszę. Tarzan nie posługuje się ludzkim językiem i nie wie, czym jest cywilizacji. Wykazuje się jednak wysoką inteligencją naturalistyczną i małpim sposobem bycia.
Dzikie dzieci znajdziemy także w mitologii greckiej, według której boga Zeusa wykarmiła koza Amalteja. Znana jest także historia z mitologii rzymskiej o założycielach Rzymu – Romulusie i Remusie. Legenda mówi, że bliźniacy byli synami boga Marsa. Matka chłopców została skazana na śmierć za nierząd, a jej dzieci nakazano utopić. Romulus i Remus jednak przeżyli dzięki wilczycy, która wzięła ich pod opiekę i wykarmiła własnym mlekiem.
Dzikie dzieci a zwierzęta
Filozofowie od starożytności zmagali się z pytaniami o istotę ludzką. Odpowiadali na nie m.in. Arystoteles, Platon, Tomasz z Akwinu czy św. Augustyn. Dostrzeli oni wyraźną różnicę pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem.
Współcześnie doskonale znamy różnice pomiędzy człowiekiem a innymi istotami. Po pierwsze, gatunek ludzki znacznie lepiej niż inne gatunki wykształcił umiejętności komunikacyjne, które są podstawą funkcjonowania w społeczeństwie. Po drugie, jako ludzie jesteśmy zdolni wytwarzać narzędzia i posługiwać się nimi, dzięki czemu nasza cywilizacja się rozwija. O ile niektóre zwierzęta także potrafią posługiwać się narzędziami, różnica między naszym gatunkiem a innymi jest w tej materii kolosalna. Po trzecie, człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia (choć to także kwestia dyskusyjna) ma świadomość własnego istnienia i jest w stanie przekazywać kulturę.
Dzikie dzieci są fenomenem, który balansuje na granicy człowieczeństwa i zezwierzęcenia. Nie można nazwać ich w pełni zwierzętami, bo mimo zwierzęcych zachowań, wciąż zachowują ludzkie cechy. Są dowodem tego, że proces socjalizacji jest kluczowy do bycia w pełni „człowiekiem”.